2012-10-10

Battle Marchewka

Po kolejnej długiej przerwie wracam pchana poczuciem obowiązku. Wracam, żeby wszystkich ostrzec. Świat stanął na krawędzi otchłani, a w tej otchłani już tylko zło i zgorszenie; stoi na krawędzi i niebawem runie w dół, a pomoże mu w tym z całą pewnością i z wielką chęcią wytwór rąk mych własnych, żmija na własnej piersi wyhodowana: Battle Marchewka. Jeżeli nadal nie rozumiecie i nie doceniacie powagi sytuacji, unaoczni ją Wam z pewnością poniższa krótka historia w obrazkach :) Poznajcie ją i ponieście w świat ku przestrodze...

***

Driven by the sense of responsibilty I'm comming back after another long break. I'm comming back to warn everyone. The human kind is standing at the edge of the abyss, where only pure evil and rottenness reside. We're on the edge and we're about to fall down... with a little help from the fruit of my hands: The Battle Carrot. If you still don't get it and do not see how serious the situation is, please take a while and have a look at the photo story below (nothing so scary as photo story, huh?:))

Pewnego dnia w moim koszyczku pojawiło się COŚ.
***
Once upon a time A Thing appeared in my knitting basket.
 Wychyliło się nieufnie i rozejrzało podejrzliwie.
***
It sticked it's head out of the basket and looked around suspiciously.

Ośmielone wychyliło się nieco bardziej...
***
Nothing happened so it felt encouraged to lean out.
...i rozpoczęło fachowy rekonesans.
***
The Thing started a fully professional reconnaisence.
Zlokalizowało cel i obrało azymut.
***
It located the target, determined the exact azimuth...
Po czym przeprowadziło desant na tereny zielone.
***
...and landed in the green.
I tym sposobem w mojej szklarni zamieszkało ZŁO
***
And this is how THE EVIL moved in to my green house.
I to PRAWIE koniec tej historii. Jak wiadomo "prawie robi różnicę, więc przejdę do sedna sprawy i istoty problemu. Otóż zło długo w tej szklarni nie pomieszka. Rukola i bazylia to dla Battle Marchewki zbyt spokojne towarzystwo.  Wkrótce Battle Marchewka wyrwie się spod mojego nadzoru i wyruszy w świat i ten świat już nigdy nie będzie taki sam. Jesteśmy wszyscy w niebezpieczeństwie. Równowaga sił została zakłócona.*

 ***

And this is ALMOST the end of this story. We all know almost doesn't count so let's move to the point. The thing is that the evil won't stay long in my green house. Rucola and basil are not an apropriate company for the Battle Carrot. They're just too good-tempered. So the Battle Carrot will be leaving soon. Once the Carrot is free and out off my strict surveillance, we all will be put in danger, as the balance of power will be desturbed.*    


* Autorka bloga odcina się kategorycznie od czynów dokonanych przez Marchewkę, po przekazaniu jej nowemu opiekunowi oraz nie ponosi za nie żadnej odpowiedzialności. Wystarczająco ciężko jest upilnować ją teraz, kiedy jeszcze siedzi w "akwarium".

*The author does not assume any responsibility or liability for the deeds of the Battle Carrot, once it is handed over to it's new owner. It is hard enough to control it now, when it is still in the "aquarium". 

5 comments:

Olkowska said...

akwarium <3

Unknown said...

no ladne masz towarzystwo podczs tej choroby .....:P

moniFaktura said...

Haha :) Mam nadzieję, że moc Marchewy sprawi, że niedługo znów będą się tu pojawiać piękne cudeńka.

Jaszmurka said...

Cóż człek szary rzec może na TAKĄ historyję?
No padłam! ahahaha
Cieszę się, że wracasz- nawet ze Złem pod pachą ;)

Ściskam! :D

Hogata_Rogata said...

Super! MEga oryginalna i dopracowana w każdym szczególe!