Jupi!!! Jupi!!! Jupijajej!!! :P Wreszcie skończyłam Rambling Rose, Pnącą Różyczkę, czyli tenże oto kardigan. Cieszę się tym bardziej, że udało mi się dokupić włóczkę, dzięki czemu sweterek posiada dwa rękawy, a nie jeden. Można powiedzieć, że to cud bo włóczkę kupowałam rok temu, a udało mi się dokupić jeden motek w identycznym odcieniu, co jest tym większym sukcesem, że nie pamiętałam nawet nazwy tej włóczki. Cóż mogę powiedzieć... Mam więcej szczęścia niż rozumu :)
Aha, sweterek nawet da się nosić, co zważywszy mój kompletny antytalent w dziedzinie zszywania dzianin i nieprzepartą odrazę do tej czynności, należy uznać za kolejny cud.
Stwierdzam jednak, ze wstążka mi się nie podoba i muszę upolować śliczną beżową aksamitkę.
Moje wykonanie i jego jakość jest kwestią dyskusyjną, natomiast dyskusji dla mnie nie podlega fakt, że wzór jest świetny. Martin Storey to geniusz. Jak będę duża, chcę zostać Martinem Storeyem! :D
8 comments:
Ja tam bym sobie raczej życzyła, żebyś została aglayą ;)
Dla mnie wykonanie i zszywanie pierwsza klasa :)
:))) Ale jakby było fajnie gdybym była Aglayą i jednocześnie Martinem... Albo wiem :) Być Aglayą która ma pracę jak Martin i choć połowę jego umiejętności...
Dziękuję Kasienko :*
Ale jak zostaniesz jakimśtam Martinem, to nie będziesz już taką śliczną dziewuszką! Więc ja się osobiscie nie zgadzam.
Za to pracę sobie możesz taką mieć, bo masz zadatki.
Zgadzam się za to, że wzór jest świetny - tak jak Twoje wykonanie, skromniacho/kokietko (niepotrzebne skreślić) jedna :)
Bomba!
Różyczka jest śliczna.Wykonanie mistrzowskie.
Te różyczki są BOSKIE! Jesteś mistrzynią!
Dagny, Michelle dziękuje :*
Izussku... Dziękuję :* Do swej płci jestem przywiązana, ale chętnie wyssałabym z Martina trochę jego zdolności i pracę też bym mu chętnie podkradła :)
PS. Skreślam skromniachę :P
Skreśliłam skromniachę, ale... do mistrzostwa to mi jeszcze sporo brakuje. *oddala się zarumieniona, nieco speszona, aczkolwiek mile połechtana*
łechtu, łechtu :)
Post a Comment