Inchie pojechał razem ze mną na wywczasy. W górach przeszedł operację plastyczną uszu, dzięki czemu wyprzystojniał niesamowicie. Jak wiadomo okoliczności pięknej przyrody sprzyjają uczuciom... Inchie poznał dziewczynę. I zakochał się od pierwzego wejrzenia.
***
I took Inchie to spend holiday with me. In highlands he got ears surgery, which made him look even more handsome than before. As we all know holiday time is the time when we can easily fall in love. And so did Inchie. He met a girl. It was love at first sight.
***
She wasn't indifferent to him. Whith every single day they spent more nad more time together...
***
***
And they were happy ever after :)))
And they were happy ever after :)))
***
... very, very happy ;)
... very, very happy ;)
16 comments:
hahaha;D;D;D
historyjka z pieprzykiem, namiętnością i jaka romantyczna, no bo zakończona ślubem;D
piękne miśki:))
powinnaś chyba na blogu umieścić ostrzeżenie o treściach tylko dla dorosłych ;)
uwielbiam takie historyjki!
szacun i rispekt za Twoje filcowe zacięcie - działasz, jak dla mnie, w zawrotnym tempie! i jak ślicznie działasz!
fajna historyjka:)) a co do misia i jego poprawiania, to ja poprzednio nie widziałam niedociągnięć, czy czegokolwiek w tym rodzaju.
Dziękuję za sympatyczne wpisy:)
hrabina
aaaaaa propagujesz seks przed ślubem pod przykrywką niegroźniej opowiastki o misiach
A JAK ZAJRZĄ TU DZIECI?? apage aglayas :)))))))))
miśki są fantastyczne :) nie widziałam, żeby coś było z uszkami Inchiego ale jeśli pomogło mu to w znalezieniu tak zacnej kobiety życia to ok ;)
podziwiam to jak działasz w filcu! :)
buahahahahah
a pod zdjęciem ślubnym powinien być jeszcze komentarz "game over" :D ;)
a teraz konkurs - kto jest Właścicielem Pani Inchiowej ;)?
Agata, dziękuję :)
Izuss, wiesz, że mnie też to przez myśl przeszło? :D I wcale nie tak szybko :) Przez ten tydzień w górach ja tylko kończyłam to, co zaczęłam dawno temu :)
Aniu, Martita, na zdjęciach tego nie było widać, ale uszka były troszkę rozlazłe, przesadziłam z filcowaniem, były mięciutkie i słabo się trzymał główki.
Ola, proszę, tylko mnie nie podkabluj do RPD, bo będzie kolejna afera ala "Tinky Winky Gate"... :D
Roodzixon, ja się zgubiłam :D O ile mi wiadomo właścicielką Inchiowej jestem póki co ja ;)
Rooda
jakby tak patriarchalnie pomyśleć, to właścicielem Inchowej jest Inchie;]
very cute Aglaya! I love happy endings!
What a great story!!! I love a happy ending and all that raunchy romance! Hee-hee, too cute!!!
Piękne!
No to teraz czekamy na małe misiątka ;)
no i ja jestem pod wrażeniem twojego igiełkowego kunsztu... a historia o miłości... dodaje fajnego smaczku...
Boskie! :))))))
Aglaya - "póki co" ;) hihihi dobre podejście ;)
Czy dobre to nie wiem :D Zdroworozsądkowe na pewno ;)
normalnie sex przed ślubem!!!!!
To się w głowie starszej pani nie mieści ;)
hi hi hi
Gagu
Post a Comment