2008-07-31

Warszawa da się lubić :) / Warsaw is quite likeable ;)

To był udany weekend. To był naprawdę udany weekend. Jestem z natury leniwa i wcześniej zwyczajnie mi się nie chciało napisać posta, ale to nie zmienia faktu że TO BYL NAPRAWDĘ UDANY WEEKEND. A co takiego się działo? Ano w stolycy byłam :D A to dlatego że w weekend odbywał się zlot Craftladies :) Spędziłyśmy razem 2 fantastyczne dni, poznając się nawzajem, ucząc nowych rzeczy, kraftując i zwyczajnie gadając i smięjąc się. Nie rozpiszę się, nie będę się wdawać w szczegóły, bo tyle się działo... Przedstawię relację w telegraficznym skrócie :) Nie będę się nawet silić by opisać atmosferę jaka panowała. Nie potrafię, ale oglądając zdjęcia możecie się domyślić :)
***
It was a lovely weekend. It was a really lovely weekend. I'm lazy by nature so haven't posted about it before, simply because I didn't feel like doing anything :P However my laziness doesn't change the fact that it was a lovely weekend indeed. And what happened that it was so lovely? Well I was in Warsaw. There was a craftladies meeting going on there. We spent two wonderful days, geetting to know each other, learning new things, crafting and simply chatting and laughing. I wont write much about it and wont get into details. So much was going on. I am incapable of describing the atmosphere of the meeting, but looking at the photos that were made, I am sure, you will see how special it was.

Na spotkaniu obecne były:
***
Craftladies that were present:

Bergamotka, Fairy, Gagu, Ggagatka, Kiga, Lula, Marfka, Rooda, Sasilla i rzecz jasna ja.

Oprócz nas wprosiło się też kilku dodatkowych gości :) Nie tyle się wprosiło ile ich przywiozłam nie pytając o zgodę ;) Nadprogramowi goście to:
***
Beside us there were some more guests, who came without an invitation. Those were:

Marchewa
***
Carrot
Jeśli ktokolwiek zastanawia się dlaczego marchewa wygląda jak wygląda to proszę spojrzeć w jakim towarzystwie podróżowała z Krakowa do Warszawy :) Też bym się na jej miejscu zestresowała.
***
If you wonder why does the carrot look like this than let me tell that she travelled from Cracow to Warsow along with bunch of bunnies. I would be nervous too if I were that carrot.
Sobotę spędziłyśmy u Sasilli, którą najechałyśmy w Otowcku około południa :)
***
We spent the saturday in Otwock at Sasillas, where we arrived about noon.
Obowiązkowe, pamiątkowe zdjęcie grupowe i jazda do roboty :)
***
Group shot and lets get to work.


Oglądałyśmy serwetki
***
We looked through some decoupage napkins
Bawiłyśmy się w wycinanki
***
We had some paper fun
Z oglądania serwetek i wycinania się wyłączyłam, bo pochłonięta byłam przyszywaniem oczek królikom :)
***
While the girls were playing with napkins and paper, I sat down sewing eyes to the bunnies
Potem dziergałyśmy
***
After that we knitted and crocheted


Bergamotka, Gagu, Fairy i Kiga zrobiły śliczne kwiatki
***
Bergamotka, Gagu, Fairy i Kiga made lovely flowers
Robiłyśmy stempelki
***
We made some stamps


Uczyłyśmy się wire wrappingu pod okiem Ggagatki
***
Ggagatka taught us some wire wrapping
I nauczyłyśmy się pod jej okiem robić takie cosie :)
***
We learned to make something like this
Zjadłyśmy pyszny obiad przygotowany przez Sasilllę (dziękujemy!:))
***
We ate a faboulus dinner prepared by Sasilla


I w razie gdyby ktoś jeszcze nie zauważył - robiłyśmy dużo zdjęć :D
***
And in case you have not noticed - we made a lot of photos :D



Po dniu pełnym wrażeniem z bólem serca opuściłyśmy gościnne progi sasilli i udałyśmy się do warszawy. Tam część z nas udała się do domu, a ekipa w składzie Berg, Gagu, Ggagatka, Roodzia i ja udałyśmy się do Luli na wino i craft :) Impreza trwała do późnych godzin wieczornych :D
***
After the exciting day we left Sasillas place and got back to Warsaw. Some of us went home and a gang including Berg, Gagu, Ggagatka, Roodzia and me went to Lula where we spent the evening drinking wine and crafting.



Króliki oczywiście imprezowały z nami ;)
***
Bunnies were invited to the party too ;)
Po małym pijaństwie udałyśmy się na spoczynek, by następnego dnia stawić się znów u Luli na lekcji lutowania i oksydowania.
***
After some alcohol had been drunk, we all took some rest and were back at Lulas the very next day for a solder and oxidize lesson.
Lula stworzyła takie oto kolczyki
***
Lula made these earrings
I pokazała kilka innych sztuczek ;)
***
And showed us some other tricks ;)
Po miło spędzonym kolejnym dniu zapakowałyśmy się do autobusu i odjechałyśmy w siną dal...
***
After another lovely day we got on the bus and went to the railway station
... a raczej na dworzec i korzystając z okazji uwieczniłyśmy się pod pałacem kultury :)
Dumnie prezentowałyśmy torabki od Joasi
***
Here we are outside the station presenting our bags from Joasia
W końcu nadszedł czas by się rozstać. Smuteczek :( Ale smuteczek osładzał nieco prezenty :) Wróciłam do domu z kolczykami od Roodzi, śliczną zawieszką od Ggagatki i z pawimi piórami od Luli.
***
Finally it was time to leave. Sad :( But I had some presents to comfort me. I got earrings from Rooda, lovely charm from Ggatka and peacock feathers from Lula.

Wszystkie zdjęcia z craftowego weekendu warszawskiego można obejrzeć na Flickr

Na koniec podziękowania dla wszystkich Craftladies za miło spędzony czas i ogólnie za całokształt. Jesteście wszystki cudowne! Dzięki! :)

4 comments:

Rooda said...

:*************************

Anonymous said...

nawet nie wiesz jak sie bardzo, bardzo, bardzo ciesze że chciało Ci się wybrać do nas :), koniecznie musimy to powtórzyć :)
buziolaski tulaski, a z królikami to przedni pomysł był :)
Gagu

lula lu said...

Aglaya, przepiękna relacja wspaniałego spotkania :) Królik zerka na mnie koralikowymi oczkami i przypomina o warszawskim spotkaniu :)

kigabet said...

oj.... a ja jeszcze nie zdałam swojej relacji... czasu totalnie brak :( ale było naprawdę fajnie... a królik? mój królik spogląda na mnie swoimi czarnymi oczkami znad monitora... dzięki A... :***